czwartek, 3 października 2013

Prolog

- Ale ja chcę, żeby to było nasze ostatnie pożegnanie. Proszę, już nigdzie nie wyjeżdżaj. Obiecaj mi to. Milczał. Nie mógł mi tego obiecać. Jak mogłam być taka głupia?! Związałam się ze sławnym chłopakiem to teraz mam za swoje. Wiatr poruszał liśćmi. Przeraźliwe cicho obijało mi się o uszy. Wzdrygnęłam się. Mój chłopak ścisnął mi ręce. Zrobiło mi się jednocześnie cieplej na sercu, a zarazem zimno. Nie. Nie mogłam dłużej cierpieć. Nie mogłam dłużej tęsknić. - Niall, posłu… - Nie mogę ci tego obiecać! Kocham cię, ale nie mogę ci tego obiecać! Łzy piekły mnie pod powiekami. Wiem, że nie mógł mi tego obiecać. Nie będę go za to obwiniać, ale ja już tak dłużej nie potrafię. Nie mogę. Jego oczy… Tak intensywnie niebeskie, hipnotyzujące wpatrywały się we mnie. Wzięłam głęboki oddech, i wypuściłam powietrze. Spojrzał na mnie z przechyloną głową na bok, jakby zastanawiał się o, co mi chodzi. Boże. Nie, Niall nie rób takiej minki. Zaraz się rozkleję. Odwróciłam wzrok. Nie mogłabym być tak zdecydowana, gdy patrzył na mnie ktoś kogo naprawdę pokochałam z miną zaciekawionego, a zarazem smutnego szczeniaczka. - Niall, ja już tak dłużej nie mogę. Ja… Ty… My… Oddaliliśmy się od siebie. Zbyt często wyjeżdżasz z Londynu. To koniec. - Co? Lily, nie. Ja ci to wynagrodzę… - Czym? Wspólnymi chwilami? Wątpię. W jego oczach dostrzegłam łzy. Pocierpi i znajdzie inną dziewczynę. W końcu spośród miliona fanek, które marzą o tej posadzie, z pewnością wyłoni sobie ideał, któremu nie będą przeszkadzać te jego nieobecności i wyjazdy, trase koncertowe. - Wiem, że spędzamy ze sobą mało czasu, ale ja… Ja to naprawię! - Nasz związek nie jest… nie był jakimś przedmiotem, który da się zreperować, trzymaj się. Niall krzyczał za mną „Lily, proszę nie odchodź!”, ale odeszłam. Nie biegł za mną, więc nie cierpiał. To było na pokaz. Wbiłam to sobie do mózgu tak ostro, jak paznokcie w dłoń, żeby się nie rozpłakać i wrócić do niego. Przez całą drogę do domu miałam pustą głowę. Nie miałam żadnych myśli. Tylko szłam, jak nakręcany robot. Przed domem rozdzwoniła się moja komórka. Piosenka napisana od Nialla specjalnie dla mnie ,,I love you, Lily” brzmiała tak pięknie, jak zawsze. Spojrzałam niechętnie na ekran i przeczytałam: Niall Horan <3 Odrzuciłam wszystkie, czternaście połączeń. Weszłam do domu i bez powiedzenia: ,,Cześć mamo, nie jestem głodna!”, wbiegłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko w butach, i zalałam się łzami.

1 komentarz:

  1. masz lekki styl, dobrze się czyta :) myśle, ze zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń