Niall
przeżuwał przekąski bardzo wolno, a mną wstrząsały dreszcze. Ciekawe,
dlaczego? Było przeraźliwie zimno, więc naciągnęłam sweter na
nadgarstki. Zmieniłam numer Nialla z „Harry S” na ,,Niall H”. Wolałam od
razu, gdyż zapewne później bym zapomniała. Nie miałam pojęcia, co
robić. Niall jadł, a ja… Ja siedziałam i, jak ta idiotka patrzyłam się w
ścianę. Mama zapewne nawet nie wie, kogo gości pod naszym dachem.
Chociaż, co ją tam interesuje? Nigdy nie lubiała One Direction! Ale
jednak, powinna wiedzieć, jak mój hm, przyjaciel się nazywa. Pociągnęłam
go, gdy miał buzię zapełnioną jedzeniem, i wyszliśmy z pokoju. Wciąż
trzymałam go za rękę, gdyż wyciągnęłam go siłą z pokoju, a raczej
odciągnęłam od jego „żarełka”. Więc, gdy się trzymaliśmy za ręce musiało
to wyglądać jednoznacznie.
- Mamo. To Niall. Mój…
- Chłopak?
- Kolega…
Puściliśmy
swoje dłonie, choć bardzo to mi się podobało. Dotyk jego dłoni był taki
miły, delikatny… Zaczerwieniłam się, jak burak zresztą on też. Mama
patrzyła na nas z uśmieszkiem. Oj, wiedziałam co jej chodzi po głowie!
Przełknęłam ślinę, bo nie lubiłam jeśli ktoś tak o mnie i o moim koledze
myślał. Czułam się wtedy strasznie niezręcznie.
- Yhm… Lily, musimy już iść, bo ten… Do tego kina, bo zaraz seans i, wiesz…
- No… Wiem, a jak się spóźnimy to się film zmarnuje… To znaczy bilet, chodź.
Nie miałam
pojęcia o, jakim o znowu kinie mówi, ale miałam ochotę wiać z domu, więc
włożyliśmy buty, kurtkę, w ostatniej chwili złapałam torebkę i
wyszliśmy. Niall otworzył mi drzwi swojego Mercedesa, wsiedliśmy i
odjechaliśmy. Przez dłuższy czas jechaliśmy bez słowa, ale w końcu Niall
włączył podgrzewanie i zaczął rozmowę:
- To, co chciałabyś dziś robić?
- Żartujesz? Wyglądam, jak kocmołuch, a ty chcesz mnie gdzieś zabrać?
- Wyglądasz bardzo ładnie.
Uśmiechnął
się. Trudno było, jednak nazwać to uśmiechem. Uniósł lekko kąciki swoich
ust. Był to słodki uśmieszek taki jakiego jeszcze nie spotkałam. Nie
wierzę, że to pomyślałam. Tak, czy inaczej zarumieniłam się. Nigdy nie
słyszałam takich słów od chłopaka. A, że był to mój idol… Zaczęłam
skubać skórkę przy paznokciu. Chłopak włączył radio. Popłynęła jakaś
piosenka. Nie mogłam się skupić na muzyce, wyglądałam przez okno.
Czułam, że Niall jest skupiony na drodze, ale kątem oka mnie obserwuje.
Właściwie zachowywałam się, jakbym znała tego chłopaka od zawsze. Nie
pytałam, gdzie jedziemy, nie bałam się, że zrobi mi krzywdę. Znałam go
zaledwie dzień, a wiedząc o nim tylko tyle, że nazywa się Niall Horan,
wpuściłam go do własnego pokoju, wsiadłam do jego samochodu. Owszem,
wiedziałam o nim trochę, jako fanka czytałam o nim, ale mimo to…
- Wiesz, co najbardziej w tobie lubię? Że nie zachowujesz się, jak fanka, ale jak koleżanka.
- Mhm, a jak was po raz pierwszy spotkałam?
- To się nie liczy, bo wtedy nas pierwszy raz na oczy zobaczyłaś, a teraz traktujesz mnie, jak normalnego człowieka.
- Każda fanka, by tak się chyba zachowywała, gdyby was lepiej poznała.
- Czy ja wiem? Niektóre fanki znamy dłużej niż ciebie, a one nadal zachowują się wobec nas, jak idol i fan.
- Czyli, jak?
- Wciąż robią sobie z nami zdjęcia, wciąż chcą autografy… Ciągle od nas coś chcą.
- Ja wtedy pod tym supermarketem…
- Nie broń ich, wiem co mówię.
Zamilkłam.
Czyżby, czegoś nie wiedziała? Niall nie lubi swoich fanów? Po głowie
krążyły mi różne myśli. Zagadki, pytania… Oblizałam wysuszone wargi.
Poczułam pragnienie. Tak, bardzo chciało mi się pić, ale nie wiem, czemu
nic mu nie powiedziałam. Wreszcie zatrzymał samochód, wysiedliśmy.
Stanęliśmy przed jakimś budynkiem. Trudno było to coś nazwać. Cały
budynek był średniej wielkości, pomalowany brzoskiwiniową farbą. Przed
budynkiem stały stoliki z krzesłami. Były wielkie okna w, których
wisiały białe, koronkowe firanki. Wyglądały tak delikatnie, jak sukienka
baletnicy. Dopiero po chwili, ocknęłam się, jak ze snu. Nad drzwiami
wysiał baner „Milkshake Bar”. Niall, chyba czytał mnie, jak moją książkę.
Piłam milkshake wiele razy, ale nigdy nie byłam w milkshake’owym barze.
Zawsze marzyłam o tym, żeby do niego pójść, ale w moim starym mieście
czegoś takiego nie było, a że byłam dopiero w Londynie od trzech dni,
nie pomyślałam, że mogłabym się wybrać, byłam zajęta czym innym. W
dodatku, było to świetne na teraz, gdy straszliwie byłam spragniona.
Weszliśmy do środka i dosłownie w tym samym czasie zaczął padać śnieg.
- Zajmij nam miejsce, a ja jakoś spróbuję zamówić nam napoje.
Dyskretnie
zerknął na stolik z trzema dziewczynami, które miały koszulki z napisem
„I love 1D”. Ściągnęłam swój szalik, i opatuliłam nim Nialla tak, żeby
nie rzucał podejrzeń, i naciągnęłam mu swoją czapkę mocno na uszy.
Uśmiechnęłam się do niego, bo wyglądał tak słodko…Przepędziłam od siebie
te myśli, byłam jedynie jego koleżanką-fanką. I tak prędzej, czy
później znajdzie tę dziewczynę, która z nim powinna być i, która spędzi z
nim resztę życia. Czyli, co ja sugeruję, tłumacząc sobie „Byłam jedynie
jego koleżanką…”, „I tak prędzej, czy później znajdzie tę dziewczynę…”
?! Ja po prostu jasno, przed sobą stawiam, że… OCH, ZAMKNIJ SIĘ! Niall
podszedł do stolika, stawiając na niego milkshake’s i słomki. Poluzował
trochę szalik, a mi zaszkliły się oczy. Kupił truskawkowy, mój ulubiony…
- Lily, ty płaczesz?
- Tak… Tak, ja płaczę. Ale nie martw się, to są łzy szczęścia.
- Ale, dlaczego? Co się stało?
- Kupiłeś mi mój ulubiony milkshake. W dodatku zabrałeś mnie do Milkshake Baru.
- No to co?
- Kocham te Bary, chociaż jestem tu pierwszy raz.
- Serio? Myślałem, że to będzie dla ciebie takie proste, ale wychodzi na to, że myliłem się.
Uśmiechnął
się i upiliśmy w tym samym czasie łyk milkshake’a. Nigdy nie piłam tak
dobrego! Pyszny, słodki… Nie byłam pewna, czy to prawda, czy sen. Nie
wiem. Naprawdę nie wiem, co we mnie było takiego, że Niall praktycznie
zaprosił mnie na „randkę”. Nie. To jest spotkanie koleżenśkie. Po kilku
minutach milczenia, wypiliśmy napoje. Byłam na siebie wkurzona, że tak
szybko wypiłam shake. Choć i tak szybciej wypił Niall. Gdybym jednak,
jeszcze piła on poczekałby na mnie, byłabym z nim, a teraz pewnie mnie
odwiezie do domu i już nigdy się nie spotkamy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz